Tym razem niewiele pisania, niech zdjęcia spróbują mówić same za siebie:)
Oto widok z plaży na miasteczko. Jak widać zero wieżowców, hotelowych drapaczy chmur...jeno muszelki, piasek i biel uroczych domków:)
Muszelka...jak na poprzednim obrazku...tyle że w wersji solo.
Główny plac miasteczka. Rzut beretem od plaży i restauracji z widokiem na plażę. Mega miejsce i w dzień i w nocy i w grudniu (a ściślej w styczniu) i popołudniu.
Uliczka...jedna z wielu!
Typowe wrota na typowe patio (klatka schodowa), z którego dopiero są drzwi do kilku domów.
Jedno z widoków na patio zza krat:) Dla wprawnych obserwatorów - na stole mieści się szopka (często jest to świąteczny dekoracja domostw zamiast choinki).
Schody nie donikąd. Warto się było wspinać.
Dachy, anteny, latarnie...małe fascynacje geometryczne na tle wiecznego błękitu:)
Kolejny zaułek...
No i wreszcie najważniejsze. Znów ta plaża. Czarująca kolorami o zmroku i brzasku:) Zamek - autor nieznany.
A oto widok po wspinaczce schodowej...ech taras, widok z widokiem na ocean...czegóż chcieć więcej?
Ostatnia wariacja plaża plus słońce...za mną szumiący ocean, przede mną różana biel. Tyle wystarcza! Na jakiś czas:)
Miłego oglądania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz