No to jedziemy z tą Portugalią dalej!
Po kilkudniowym pobycie w Lizbonie, udaliśmy się na wybrzeże, a ściślej do malutkiej miejscowości o pięknie wymawianej nazwie Azenhas do Mar.
Doświadczyliśmy tam niezłego spectrum pogodowego, od słońca i gorąca, po niesamowitą mgłę, która przywitała nas w Halloween.
Co ciekawe nie obchodzi się tu Halloween, za to dnia następnego, czyli 1 listopada celebruje się zbieranie ciasta, słodyczy. Miejscowe dzieci biegały od samego rana po sklepach, restauracjach, domach i innych przybytkach krzycząc "Pao do Deus", za co otrzymywały smakołyki. Nasze dziecko także się skorzystało. Do poznania genezy i detali świętowania w taki sposób odsyłam do czeluści Internetu :) Ja trochę tego nie rozumiem.
A teraz kilka ujęć z uroczej i bardzo niedużej miejscowości Azenhas do Mar.