Dziś zapraszam na ostatni wpis z Marrakeszu.
Będzie jeszcze małe co nieco z gór Atlas.
Oto czarno-białe migawki z miasta.
Dziś zapraszam na ostatni wpis z Marrakeszu.
Będzie jeszcze małe co nieco z gór Atlas.
Oto czarno-białe migawki z miasta.
Gotowi na spacer?
Zapraszam zatem na ciąg dalszy opowieści o Marrakeszu.
Jednego dnia wynajęłyśmy przewodnika i to był strzał w dziesiątkę. Ciekawe opowieści i gwarantowane poczucie bezpieczeństwa. Choć nigdy wcześniej tego nie robiłam, uważam że to dobry pomysł na zwiedzanie w tak innej kulturze i kraju.
Zaczynamy.
Cześć!
Lista wypraw krótszych i dłuższych czekających w kolejce na obróbkę i wrzucenie ich tu nie ma końca.
Trochę mi tego żal, bo bardzo chciałam zachować chronologiczność. Zależało mi na tym, aby był tu swego rodzaju pamiętnik z wycieczek. Wiadomo bowiem, że w dobie telefonów i komputerów, wszystkie zdjęcia tam zalegają i rzadko jest ochota i czas na preselekcję, wydruk i hyc do albumu. Częściej biedne zdjęcia kończą w otchłani pamięci naszych urządzeń i tylko raz na jakiś czas w/w nam o nich przypominają.
A mnie albumy bardzo się podobają i mam do nich wielki sentyment. Chciałam i chcę tu stworzyć namiastkę tego.
Idzie mi jak krew z nosa, ale lecimy dalej.
Wczoraj wróciliśmy z krótkiej, szalonej wyprawy na południe Hiszpanii (przypomnę, że mieszkamy na północy). Szalonej, bo na krótko, a jazda była długa. Niezmiennie jednak nie, nie żałuję.
Dziś trochę z tym powrotem związany blues, więc olewając chronologiczność, będzie Maroko!!