sobota, 8 października 2022

Muxia miasteczko w Galicji, gdzie diabeł mówi dobranoc...

 Muxia to dla mnie szczególne miejsce. 

To właśnie tam, 12 lat temu w sierpniu (w 2010 roku) po raz pierwszy zawitaliśmy do Galicji. Przez pierwsze 3 dni towarzyszyła nam charakterystyczna, północna, bardzo drobna mżawka i szarość. Wtedy nie był to jednak problem, bo uciekliśmy 40 stopniowemu wówczas Madrytowi i przyjęliśmy tę zmianę z ulgą.

Po tych 3 dniach jednak, kiedy wyszło słońce, ta miejscowość i jej okolice nabrały zupełnie innego wymiaru. Było tam tak pięknie i tak inaczej, że od tamtej pory zakochaliśmy się w północnej Hiszpanii na zabój, żeby po kilku latach spędzonych w Madrycie i Barcelonie osiedlilić się na północy właśnie, tyle że w Kanatabrii, ... przynajmniej póki co.


Kiedy wpadliśmy na wycieczkę do tego miasteczka po 10 latach przerwy, tym razem przywitało nas słońce...

Ezaro, czyli kolejne miasteczko na galicyjskim wybrzeżu śmierci.

 Po raz pierwszy na tytułowym, galicyjskim Wybrzeżu Śmierci (Costa da Morte) byliśmy w 2010 roku.

Historia, z przyczyn niezależnych od nas, zatoczyła koło i w 2020 roku znowu odwiedziliśmy te rejony.

Ezaro to miasteczko rzut beretem od wspomnianej w poprzednim poście  osady wielorybniczej Cee. Przepiękna plaża, smacznie karmiące restauracje i godne odwiedzin wodospady. 

Zapraszam na wycieczkę!


Plaża z żółtym, drobniutkim piaskiem, spokojna, osłonięta i z kolorowymi domkami na tle srogich wzgórz...Czy można chcieć więcej?

Dawno, dawno temu...czyli kilka kadrów z hiszpańskiego regionu nad Portugalią.

 Galicja, bo o niej mowa, to piękny, surowy i odległy region północnej Hiszpanii.

I cóż ja rzec mogę...lubić lubię , nawet bardzo, ale...

Po pandemii, zamiast wyruszyć na jeszcze dalszą, wcześniej długo planowaną północ, na norweskie Lofoty, podziwiać te podbiegunowe "kanary" i byczyć się w rybackiej chatce w miasteczku A, wylądowaliśmy w galicyjskimi miasteczku Cee. Była to nagroda pocieszenia w zamian za odwołanie lotów do Norwegii.

Przyjęliśmy nową destynację ciepło, choć z nieskrywaną goryczą.

Oto kilka ujęć z pierwszej osady. 


Cee to dawna osada wielorybników, położona nad plażą praia de Caneliñas.
Założona została prze Norwega Svend Foyn Bruun, który wyczuł biznes, znalazł świetne miejsce i założył tu, na tej plaży "Campañia Ballenera Española" gdzie polowano na te biedne ssaki oraz produkowano sól.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...