Muxia to dla mnie szczególne miejsce.
To właśnie tam, 12 lat temu w sierpniu (w 2010 roku) po raz pierwszy zawitaliśmy do Galicji. Przez pierwsze 3 dni towarzyszyła nam charakterystyczna, północna, bardzo drobna mżawka i szarość. Wtedy nie był to jednak problem, bo uciekliśmy 40 stopniowemu wówczas Madrytowi i przyjęliśmy tę zmianę z ulgą.
Po tych 3 dniach jednak, kiedy wyszło słońce, ta miejscowość i jej okolice nabrały zupełnie innego wymiaru. Było tam tak pięknie i tak inaczej, że od tamtej pory zakochaliśmy się w północnej Hiszpanii na zabój, żeby po kilku latach spędzonych w Madrycie i Barcelonie osiedlilić się na północy właśnie, tyle że w Kanatabrii, ... przynajmniej póki co.
Kiedy wpadliśmy na wycieczkę do tego miasteczka po 10 latach przerwy, tym razem przywitało nas słońce...
...żeby za chwilę schować się za chmurami. Celowaliśmy w piękny zachód słońca, ale i tak było super.
Nasz najlepszy Przyjaciel Paskal towarzyszył nam i 10 lat temu, i teraz.
Widok na imponująco położony kościół Santuario de la Virgen de la Barca, który po pożarze wznieconym przez piorun 25 grudnia 2013 roku, w 2015 na nowo został odbudowany.
Oto dzielni wedrowniczkowie. Podejście na to wzgórze z widokiem wcale nie było łatwe. Szczególnie dla naszego czarnego Miśka.
Widok na Ocean Atlantycki i katedrę u jego śmiertelnego wybrzeża (Costa da Morte) robi wrażnie!
Nazwa Wybrzeża Śmierci zaś wzięła się z licznych zatonięć statków w tej części Hiszpanii. Ocean jest tu groźny, wzburzony, nieprzewidywalny, wybrzeże zaś nieprzystępne, skaliste i niebezpieczne. Region ten obfituje w sztormy i złą pogodę zimą i nie tylko, stąd wiele legend i historii o smutnych zakończeniach. Wielu marynarzy i rybaków straciło tu swoje życie...
Ale czyż Muxia nie jest pięknie położna?
Tutejsza ludność od zawsze żyje z rybołówstwa i owoców morza. Jest specyficzna, zamknięta, surowa i wpatrzona w budzący miłość i nienawiść ocean.
Dla mnie to idealne miejsce kręcenia mrocznych filmów i niekończąca się inspiracja pisania takowyż powieści.
Jest we mnie część, która bardzo chciałaby tu mieszkać.
Na szczęście jest to niewielka i dość irracjonalna cząstka.
A to ostatnie zdjęcie w Muxia naszego Najdroższego i Najlepszego Przyjaciela.
Już nigdy tam z nami nie pojedzie.
Odszedł do psiego nieba po 17 latach i 17 dniach swego cennego, długiego życia.
20 maja 2022 roku pożegnaliśmy go i nie stracę nadziei, że kiedyś jeszcze się spotkamy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz