Niestety jestem za leniwa żeby w taką pogodę chodzić z prawdziwym aparatem, więc pstrykam jakieś ujęcia telefonem. Jakość nie jest fajna, ale oto mała zajawka zdjęciowa.
A w Barcelonie póki co ciepło, palmiasto i w samym centrum nieznośnie tłoczno! Wkrótce zmobilizuję się może do bardziej ambitnych zdjęć :)
To jedno z moich pierwszych ujęć po przyjeździe :) Plac niedaleko domu na ulicy Gran de Gracia :) Palmy, to generalnie widok powszechny. W Madrycie ich ilość jest znacznie mniejsza...ale to nie powinno dziwić - inny klimat.
Port Vella na końcu jednej z najbardziej znanych ulic Barcelony- La Rambla. Tu, jak i w całym centrum radzę uważać na torebki i kieszenie.
Jedna z uliczek prowadzących do Katedry Maria del Mar (wieżyczka słabo rysuje się na końcu zdjęcia)
Plac Królewski. Robi wrażenie. Palmiasty totalnie :) Plus urocze arkady.
Niestety nie pamiętam nazwy tego kościoła, ale zapadł mi bardzo w pamięć i kilka lat temu i teraz. Ciężko było go objąć, bo gmach jest spory, więc tu fragment z palmami :) A że w nim to dają posiłki dla bezdomnych, siedzi tam ich niestety spora masa ( mówią także w znajomym języku). Ma w sobie urok to miejsce. Przynajmniej dla mnie, ale czasem lepiej skupić się na wizji niż powonieniu, bo zapachy bywają nieprzyjemne:/
Trafiłam cudem jednego wieczora na puste uliczki...no cóż jak świat światem wielu turystów chodzi utartymi ścieżkami, a czasem warto dać się ponieść, skręcić i zagubić...można wtedy poczuć inne miasto, w tym wypadku inną BCN.
Tu kolejne ujęcie "zgubienia" się. Jest to ścisłe centrum zwykle bardzo tłoczne...szczególnie w okresie letnim.
Tu juz całkiem samotna nie byłam, ponieważ jest to część popularnej ścieżki turystycznej :) Wszystko kręci się wokół Katedry.
I tu jeszcze jedno "zagubione" :) Już nie mogę się doczekać zimy albo późnej jesieni, gdzie wyobrażam sobie pustki i zupełnie inny klimat...ale czas pokaże jak będzie.
Barceloneta. Dzielnica słabo przeze mnie poznana. Dochodząca do plaż. Jest na pewno jedyna w swoim rodzaju, bo ma się wrażenie jakby tam zatrzymał się czas...a mimo to jest sporo wracających albo podążających w stronę morza turystów...nie pasują tam zdecydowanie.
Ulica równoległa do Portu Vella z widokiem na pomnik Krzysztofa Kolumba.
Jeden z moich najukochańszych placów w mojej dzielnicy - Gracia. Kościół, drzewa, przecudne kamieniczki i ludzie popijający kawę lub wino/piwo... Niby nic, a uwielbiam.
No i tu moje zapędy fotografowania ludzi...taki mały wycinek mody ulic BCN ;) - para była bodajże ze Skandynawii.
I to na tyle :) Pozdrawiam moją W(i)erną Czytelniczkę ;)