Gracia to dzielnica, w której mieszkam w BCN. Jest specyficzna i jedyna w swoim rodzaju. Przypomina mi madrycką Malasane, choć w tej ostatniej tylko bywałam, a nie mieszkałam. W skrócie Gracia jest wolna od zalewu turystycznego, ponieważ jest oddalona od morza na tyle, żeby nie być tak atrakcyjną, ale jej klimat rekompensuje ową niedogodność :)
Mieszka tu sporo emigrantów takich jak my, ale jest też dużo mieszkańców rdzennych. W wyniku tej mieszanki czuję się tu bardzo dobrze. A wizualnie...wąskie uliczki, piękne kamienice, pełne osobliwego klimatu place...
Sporo tu restauracji wszelkiej maści, bardzo dużo oryginalnych butików i sklepów z dziwnymi (niejednokrotnie) akcesoriami, bez liku sklepów ekologicznych i dużo kawiarni, barów. Są dwa targi nie tak duże jak ten przesławny Mercado de la Boqeria przy ulicy La Rambla, ale w niczym mu nie ustępują :)
Podsumowując, o dzielnicy Gracia mówi się, że kto tu raz zamieszka, nie chce się wyprowadzać. Póki co tak mam i ja :)
Wady swoje oczywiście ma, ale o nich nie dziś.
Poniżej niebanalne potraktowanie znaków drogowych przez tutejszych bądź nietutejszych (tego nie wiem) "artystów" :) Ja jestem nimi zauroczona!
I co sądzicie? :) Pozdrawiam!
Ale się uśmiałam. Mają "ludziska" poczucie humoru :)
OdpowiedzUsuńAno mają :) Świetne sa te znaki! Do tego tu dużo malunków na roletach od sklepów i restauracji oraz, co dziwne, niemzal na każdej skrzynce z prądem chyba. Kiedyś pozbieram i też wrzucę. Dużo tu artystów anarchistów mieszka :)
UsuńZbieraj, zbieraj , czekam :)
OdpowiedzUsuń