czwartek, 18 lipca 2013

Ulice BCN okiem Instagrama

Niestety jestem za leniwa żeby w taką pogodę chodzić z prawdziwym aparatem, więc pstrykam jakieś ujęcia telefonem. Jakość nie jest fajna, ale oto mała zajawka zdjęciowa.

A w Barcelonie póki co ciepło, palmiasto i w samym centrum nieznośnie tłoczno! Wkrótce zmobilizuję się może do bardziej ambitnych zdjęć :)

 To jedno z moich pierwszych ujęć po przyjeździe :) Plac niedaleko domu na ulicy Gran de Gracia :) Palmy, to generalnie widok powszechny. W Madrycie ich ilość jest znacznie mniejsza...ale to nie powinno dziwić - inny klimat.
 Port Vella na końcu jednej z najbardziej znanych ulic Barcelony- La Rambla. Tu, jak i w całym centrum radzę uważać na torebki i kieszenie.
 Jedna z uliczek prowadzących do Katedry Maria del Mar (wieżyczka słabo rysuje się na końcu zdjęcia)

 Plac Królewski. Robi wrażenie. Palmiasty totalnie :) Plus urocze arkady.


 Niestety nie pamiętam nazwy tego kościoła, ale zapadł mi bardzo w pamięć i kilka lat temu i teraz. Ciężko było go objąć, bo gmach jest spory, więc tu fragment z palmami :) A że w nim to dają posiłki dla bezdomnych, siedzi tam ich niestety spora masa ( mówią także w znajomym języku). Ma w sobie urok to miejsce. Przynajmniej dla mnie, ale czasem lepiej skupić się na wizji niż powonieniu, bo zapachy bywają nieprzyjemne:/

 Trafiłam cudem jednego wieczora na puste uliczki...no cóż jak świat światem wielu turystów chodzi utartymi ścieżkami, a czasem warto dać się ponieść, skręcić i zagubić...można wtedy poczuć inne miasto, w tym wypadku inną BCN.
Tu kolejne ujęcie "zgubienia" się. Jest to ścisłe centrum zwykle bardzo tłoczne...szczególnie w okresie letnim.

Tu juz całkiem samotna nie byłam, ponieważ jest to część popularnej ścieżki turystycznej :) Wszystko kręci się wokół Katedry.

I tu jeszcze jedno "zagubione" :) Już nie mogę się doczekać zimy albo późnej jesieni, gdzie wyobrażam sobie pustki i zupełnie inny klimat...ale czas pokaże jak będzie.

 Barceloneta. Dzielnica słabo przeze mnie poznana. Dochodząca do plaż. Jest na pewno jedyna w swoim rodzaju, bo ma się wrażenie jakby tam zatrzymał się czas...a mimo to jest sporo wracających albo podążających w stronę morza turystów...nie pasują tam zdecydowanie.

 Ulica równoległa do Portu Vella z widokiem na pomnik Krzysztofa Kolumba.


Jeden z moich najukochańszych placów w mojej dzielnicy - Gracia. Kościół, drzewa, przecudne kamieniczki i ludzie popijający kawę lub wino/piwo... Niby nic, a uwielbiam.


No i tu moje zapędy fotografowania ludzi...taki mały wycinek mody ulic BCN ;) - para była bodajże ze Skandynawii.

I to na tyle :) Pozdrawiam moją W(i)erną Czytelniczkę ;)

4 komentarze:

  1. Cudo:)
    Świetne zdjęcia, oglądam i oglądam. Coś w tym mieście jest takiego... sama nie wiem. Ze mnie to taki turysta raczej "fotelowy"- ale przyznam,że chyba żadne inne miasto takiego wrażenia na mnie nie robi ( no chyba że moje kochane Wadowice)















    Ś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dziękuję! A miasto, jak moja dzielnica swoje wady ma, choć wrażenie robi. Teraz np. przyjazd do BCN to szaleństwo. Zaczeły się upały. Duchota straszna, więc tylko byczenie się na plaży może przynieść ulgę. Ja czekam jesieni z utęsknieniem. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. U mnie dzisiaj 38 stopni w cieniu

    OdpowiedzUsuń
  3. No to nie zazdroszczę :/ takie temperatury to dramat! U nas chwilowo koło 30 i jestem przeszczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...