sobota, 27 grudnia 2014

grudniowe migawki...

Grudzień.
W pogodowym skrócie początek deszczowy, środek w kratkę, obecnie słońce i chłód.
Kilka słonecznych ujęć, żeby się zmusić do przełamania ciszy.
















Do następnego :)


czwartek, 10 lipca 2014

Mundaka, Kraj Basków

Ta, odkąd poznałam północ Hiszpanii zakochałam się bez pamięci. W tamtejszej zieleni, oceanie, architekturze, kuchni...

Mieliśmy ostatnio okazję znowu tam zawitać i był to ponowny strzał w dziesiątkę.

Popatrzcie sami.

malowniczy deptak...
panorama miasteczka...
 i magiczne uliczki...




bajeczny kościółek...

 oraz widoki z półwysepki, na której się znajduje...


wystarczająco duża, niezatłoczona plaża...


 niedaleko położona kapliczka, na którą wspiąć się to nie lada wyczyn!


 przyportowe foki...


przyportowe koty,


oraz starsi panowie w typowych dla tego regionu beretach...


i bez.

Czerwiec był bardzo dobrym terminem, bo nie był to jeszcze szczyt sezonu, choć w tamtym rejonie nigdy nie jest bardzo tłoczno. Już można było spokojnie plażować, ale jeszcze nie padać z powodu temperatur. Podsumowując tęskno mi już baaardzo!!

Udanych wakacji życzę :)





niedziela, 11 maja 2014

Szał pał czyli autostrada na plaży

Zdecydowanie sezon plażowania uznaję za rozpoczęty. Ble. Nigdy foką plażową nie byłam.
Wolę pustki i święty spokój, którego teraz na tutejszych plażach znaleźć nie sposób.


Co rusz przemieszczają się Panowie pokrzykujący "Mojito, bier, cold drinks...",


tudzież tajskie masażystki wciskające masaż, Panie wplatające "coś" we włosy oraz Panowie sprzedający pareo....i tak w kółko!


Na plaży ruch jak na autostradzie. Do tego należy dodać high season na kieszonkowców. 

Podsumowując, jak się komuś wydaje, że barcelońskie plaże są ok, to jest w błędzie...no chyba że człowiek położy się na własnej torbie, znieczuli się mojito (najlepiej niejednym) i włoży sobie w uszy słuchawki z szumem morza...inaczej go nie słychać.




wtorek, 22 kwietnia 2014

Włoskie wakacje... cz. 2

Oto i obiecane fotki miasteczka portowego.
Castellammare del Golfo jest położone między morzem a imponującymi wzgórzami. Dużo schodków, wąskich, pnących się to w górę, to w dół, jednokierunkowych uliczek. Jedna nieduża kamienista plaża w centrum oraz szeroka, piaszczysta 20 minut piechotą od centrum.
Port z restauracjami, mariną, rybakami i targiem rybnym... co tu dużo pisać. Popatrzcie sami.

Port

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Włoskie wakacje...

 Pierwszy raz od baaardzo dawna udaliśmy się za granicę. Zwykle buszowaliśmy po obecnej naszej krainie, tudzież Portugalii....i nie żałujemy. Castellammare del Golfo na Sycylii było naszą destynacją.Gościnnie nas przyjęło i zachwyciło.  Historia parowała z każdej uliczki i kamieniczki. Przepięknie położone, spokojne (wciąż przed sezonem) i malownicze. Zdecydowanie inne niż miasteczka hiszpańskie. Oto jego kilka ujęć.

Niespieszni, niemal zawsze ubrani na czarno, starsi mieszkańcy podążali gdzieś wolnym krokiem



poniedziałek, 3 marca 2014

Historia pewnej parasolki...

Ostatni tydzień karnawału jest obfity w imprezy. W sobotę był pochód tancerzy, bębniarzy i przebierańców, a dziś La Dulce Fiesta de Sant Medir. Cóż to? W dosłownym tłumaczeniu "słodkie święto", typowe dla dzielnicy Gracia, podczas której i dzieci i dorośli w bryczkach oraz konno rozrzucają w pochodzie tony cukierków. Zabawa trwa kilka godzin. Pochód przy akompaniamencie bębnów okrąża dzielnice kilka razy, a dzieci, dziadkowie, rodzice...zbierają w zapamiętaniu fruwające cukierki. Na koniec wędrują dumni ze swymi łupami, niejednokrotnie to całe opasłe reklamówki. Bardzo częstym akcesorium jest oczywista reklamówka, torba....oraz parasolka. Ta ostatnia jednak nie służy do osłony prze deszczem, ale...
popatrzcie sami :)
górna część wynalazku...

...i dolna

częściowe wypełnienie ...


...dzięki pomocnym przechodniom

i lot w górę...

Podobne parasolki widniały w tłumie...no cóż większe prawdopodobieństwo wyłapania znacznej ilości cukierkowych łupów :)



niedziela, 23 lutego 2014

Barceloneta

Niedziela.Więc ruszamy z domu. Coraz częściej na plażę. Dziś plaża Barceloneta. I ja tradycyjnie z aparatem. Oto kilka ujęć jak miejscowi i turyści spędzają tam czas.

generalnie leniwie...


pstrykając fotki...



 na golasa ...

 zbierając kamyczki, muszelki...

obserwując mewy...

Ciepło wysyłam wszystkim Zaglądającym!

poniedziałek, 10 lutego 2014

Plaża na zimno


Zimno tu bywa także. Mimo tego ludzi to nie odstrasza i wiodą życie w płaszcze okutani. A i psy mają swoje pięć minut na plaży i mogą hasać do woli, póki zimno i pochmurno.










 To lubię. Zawsze lubiłam, że Hiszpanie lubią być na zewnątrz.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...