Ta, odkąd poznałam północ Hiszpanii zakochałam się bez pamięci. W tamtejszej zieleni, oceanie, architekturze, kuchni...
Mieliśmy ostatnio okazję znowu tam zawitać i był to ponowny strzał w dziesiątkę.
Popatrzcie sami.
malowniczy deptak...
panorama miasteczka...
i magiczne uliczki...
bajeczny kościółek...
oraz widoki z półwysepki, na której się znajduje...
wystarczająco duża, niezatłoczona plaża...
niedaleko położona kapliczka, na którą wspiąć się to nie lada wyczyn!
przyportowe foki...
przyportowe koty,
oraz starsi panowie w typowych dla tego regionu beretach...
i bez.
Czerwiec był bardzo dobrym terminem, bo nie był to jeszcze szczyt sezonu, choć w tamtym rejonie nigdy nie jest bardzo tłoczno. Już można było spokojnie plażować, ale jeszcze nie padać z powodu temperatur. Podsumowując tęskno mi już baaardzo!!
Udanych wakacji życzę :)