piątek, 26 listopada 2021

Salamanca - miasto studentów, bocianów i zabytkowej architektury

 Dzisiaj jest hurtowy dzień postów! Szaleństwo!

Upamiętniam ostatnią, przedcovidową wyprawę do Andaluzji (patrz posty wcześniejsze z dzisiejszego dnia :))

Oto ostatni z tej serii. Na tapetę wjeżdża Salamanca. Zabytkowe miasto położone na rzeką Tormes w regionie Kastylia i Leon. Tutejszy uniwersytet jest jednym z najbardziej znanych i uznawanych. Znajduje się w czołówce hiszpańskich uczelni wyższych obok uniwersytetów w Madrycie i Barcelonie.

Sprawcą tego całego akademickiego zamieszania jest król Alfons IX, który w 1218 roku założył tutejszy uniwerek.

Z tego właśnie powodu młodych ludzi tu bez liku, podobnie jak bocianów.

Zapraszam na krótki spacer po tym pięknym mieście.

Caceres, perła Estremadury

 Caceres to stolica zachodniego regionu Hiszpanii Estremadury.

Stare Miasto stolicy od 1986 roku wpisane jest na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO i wcale mnie to dziwi. W drodze do Andaluzji zawitaliśmy tam na jedną noc i napawaliśmy się tamtejszą, akurat także  karnawałową atmosferą.

Conil artystycznie :)

Lubię zdjęcia w kolorze, lubię zdjęcia naturalne. 

Wiadomo, że je obrabiam, ale jest to obróbka lajt (kadr, doświetlenie, przyciemnienie i czasami trochę  nasycenie barw).

Lubię jednak też czarno-białą klasykę.

Pozwolę sobie zatem wrzucić kilka, dosłownie kilka, takich a la artystycznych ujęć z wyjazdu do Conil de la Frontera.


Prawie łyse drzewo, zgaszona latarnia i budynków w tle nieskazitelna, niczym nie skażona biel

przedcovidowy Conil

 Conil de la Frontera to miejsce, w którym po raz pierwszy byliśmy jak Zosia miała jakieś 4 miesiące (w brzuchu). Od tamtej pory wracamy co jakiś czas i odkrywamy je na nowo, zakochujemy się ponownie i eksplorujmy jeszcze nieodkryte okolice. Trzeba tu podkreślić, że zawsze poza sezonem.

piątek, 12 listopada 2021

Cabo da Roca czyli o zmasowanym ataku azjatyckich turystów na pewien portugalski przylądek...

 Proszę Państwa, nadszedł wreszcie ten uroczysty dzień, w którym kończę serię wpisów o Portugalii z 2019 roku!!!! TAK!!! To ostatni wpis z tej serii!

Dziś kilka fot z naszej wyprawy na najbardziej (rzekomo) wysunięty na zachód przylądek Półwyspu Iberyjskiego, a nawet (wg Wikipedii) na najdalej wysunięty punkt lądu stałego kontynentu europejskiego!!

Przed Państwem Cabo da Roca!

Podlizbońskie plaże...

Dawno, dawno temu pierwszy raz byłam w Portugalii.

To było jakieś 12 lat wstecz. Po przeprowadzce do Hiszpanii (wtedy mieszkaliśmy jeszcze w Madrycie) każde wakacje, dni wolne, długie weekendy, itp. zwiedzaliśmy Półwysep Iberyjski jak szaleni. Na początku obiektem naszym wojaży był tylko kraj pobytu, ale wkrótce ruszyliśmy także na podbój sąsiada, do Portugalii. Podróżowaliśmy naszym autem i z naszym psem Paskalem. Nasz staruszek ma już 16,5 roku i zna Hiszpanię oraz Portugalię lepiej niż niejeden autochton.

Wkrótce ustaliła się nam tradycja odwiedzania Portugalii w październiku. Nasz pierwszy wypad był do miejscowości Cascais, a właściwie do hotelu na plaży, która do dziś kocham miłością szczególną. Tam po raz pierwszy zobaczyłam Ocean.

To była plaża Praia do Guincho. Tam też mój ukochany zespół z czasów młodości, Pearl Jam, grał kiedyś koncert i stamtąd pochodzi teledysk do piosenki Indifference... Krótko pisząc, kocham to miejsce.

Jesienią 2019 roku też tam byliśmy.

środa, 9 czerwca 2021

Azenhas do Mar czyli Portugalii c.d.

No to jedziemy z tą Portugalią dalej!

Po kilkudniowym pobycie w Lizbonie, udaliśmy się na wybrzeże, a ściślej do malutkiej miejscowości o pięknie wymawianej nazwie Azenhas do Mar.

Doświadczyliśmy tam niezłego spectrum pogodowego, od słońca i gorąca, po niesamowitą mgłę, która przywitała nas w Halloween.

Co ciekawe nie obchodzi się tu Halloween, za to dnia następnego, czyli 1 listopada celebruje się zbieranie ciasta, słodyczy.  Miejscowe dzieci biegały od samego rana po sklepach, restauracjach, domach i innych przybytkach krzycząc "Pao do Deus", za co otrzymywały smakołyki. Nasze dziecko także się skorzystało. Do poznania genezy i detali świętowania w taki sposób odsyłam do czeluści Internetu :) Ja trochę tego nie rozumiem.

A teraz kilka ujęć z uroczej i bardzo niedużej miejscowości Azenhas do Mar.

poniedziałek, 17 maja 2021

Pierwszy dzień wiosny 2021 roku!

 Kantabria jest tak mała, że w jakieś pół godziny do 45 minut znad oceanu można przenieść się w góry. Totalnie inny krajobraz, całkowicie inna pogoda.

Skorzystaliśmy z tego przywileju pierwszego dnia wiosny. Kiedy u nas (przy morzu) było chmurno, szaro i ponuro, uciekliśmy w góry w poszukiwaniu śniegu.

I znaleźliśmy!

Nad stacją narciarską Alto Campo.

czwartek, 25 marca 2021

Cascais

    Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami był sobie wyjazd do Portugalii. To był nasz ostatni, przedpandemiczny wypad zagraniczny. Kiedy to było? 

Ano na przełomie października i listopada 2019 roku! Szok! Sto lat temu, ale wracam, żeby mieć tu wszystko...

Po Lizbonie (wpisy tu i tu) oraz po Sintrze, zapraszam Państwa do Cascais

Poniżej najbardziej chyba emblematyczny plac miasteczka z Ratuszem i widokiem na miejską plażę.

poniedziałek, 1 lutego 2021

Valles Pasiegos

 Dobry wieczór po przerwie. Po dłuuuugiej przerwie.

Na komputerze czeka na mnie milion zdjęć, ale z motywacją jakoś krucho. 

Od prawie roku (odkąd jest z nami Covid ) niewiele podróżujemy. A to granice zamknięte, to obowiązkowa kwarantanna po przylocie albo zamknięci jesteśmy my w Santanderze bądź obowiązuje zakaz opuszczania Kantabrii. 

Dlatego zanim odkopię zaległe i stare zdjęcia, chciałam zamieścić bardzo świeżą serię zdjęć z półdniowego wypadu niedaleko domu (Santander).

W ostatni piątek stycznia bowiem pojechałam odwiedzić koleżanki domek. Z koleżanką oczywiście.

To domek w rejonie Kantabrii oddalony od jej stolicy (Santander) jakieś 40-45 minut autem. 

Nazywa się Valles Pasiegos. Położony jest pomiędzy trzema rzekami: Pas, Pisueña i Miera. To wiecznie zielony region wzgórz i dolin, małych domków, pasterzy, pasących się krów, koni i owiec. To miękkie, pluszowe pagórki, pośród których  można odciąć się od miejskiego pędu i zgiełku. Jest rajsko.

Tutejsza, hiszpańska nazwa na w/w domek to cabaña, czyli domek pasterski. Zakupili go niedawno z mężem i remontują z przeznaczeniem na domek letniskowy. Po pierwszym zamknięciu wielu tutejeszych "mieszczuchów" zdecydowało się na zakup takiego domku. Fajne jest to, że nie można z nim nic zrobić, prócz remontu. Raj wiejski jest chroniony prawem przez zalewem miejskości.

Byłam tam więc zaledwie kilka godzin, nieco pomogłam i obfotografowałam widoki z ich działki. Fajnie tam mają, oj fajnie. Popatrzcie sami.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...