piątek, 12 listopada 2021

Cabo da Roca czyli o zmasowanym ataku azjatyckich turystów na pewien portugalski przylądek...

 Proszę Państwa, nadszedł wreszcie ten uroczysty dzień, w którym kończę serię wpisów o Portugalii z 2019 roku!!!! TAK!!! To ostatni wpis z tej serii!

Dziś kilka fot z naszej wyprawy na najbardziej (rzekomo) wysunięty na zachód przylądek Półwyspu Iberyjskiego, a nawet (wg Wikipedii) na najdalej wysunięty punkt lądu stałego kontynentu europejskiego!!

Przed Państwem Cabo da Roca!


Jeśli zastanawiają się Państwo nad tytułem, to oto odpowiedź. Na parkingu pod tym słynnym przylądkiem zaparkowanych było kilka autobusów. Jak się wkrótce okazało autobusów ludności pochodzenia azjatyckiego, która dosłownie zalała tę małą przestrzeń.
Nie dało się tam zrobić zdjęcia bez tłumów w kadrze. Dla mnie to był szok!!!


Widoczność do tego płatała psikusy i nadawał scenerii jeszcze bardziej dramatycznego wyglądu.


Co robili w/w azjatyccy turyści (i nie tylko)?
Przechodzili przez barierki, ignorując ostrzeżenia i szukali wolnej przestrzeni na kilka ujęć...


...np. pizzy!!!
 


Smutkiem napawał widok zadeptywania przez turystyczną szarańczę autochtonicznej roślinności...


...oraz widok ludzi narażających własne życie dla selfi (dla ciekawskich zdjęcie robiłam sprzed barierki, czasami na dużym zoomie).


My też mamy pamiątkowe zdjęcie rodziny w czarno-bieli na upamiętnienie traumatycznego przeżycia z pobytu na najbardziej wysuniętym na zachód punkcie Europy.


Nie zabawiliśmy tam długo. I nie żałowaliśmy odjazdu.

I tak jak pisałam w poprzednim poście, nasza tardycja jesiennych wypadów do sąsiada (czyli Portugalii) się urwała (covid i choroba królika), ale nie ma tego złego...

Zamiast naszej zaplanowanej, październikowo-listopadowej wyprawy do Nazare w tym roku, wyskoczyłam z koleżankami na spontaniczny długi weekend do Maroko. I nie żałuję :)

Wkrótce relacja! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...