Lubię zdjęcia w kolorze, lubię zdjęcia naturalne.
Wiadomo, że je obrabiam, ale jest to obróbka lajt (kadr, doświetlenie, przyciemnienie i czasami trochę nasycenie barw).
Lubię jednak też czarno-białą klasykę.
Pozwolę sobie zatem wrzucić kilka, dosłownie kilka, takich a la artystycznych ujęć z wyjazdu do Conil de la Frontera.
Prawie łyse drzewo, zgaszona latarnia i budynków w tle nieskazitelna, niczym nie skażona biel
Za rękę zawsze łatwiej,...a przynajmniej temu niżej :)
Powiedzenie "Życie jak w Madrycie" powinno zostać zmienione na "Życie jak w Conil na plaży". O!
Moja fotografka przeglądająca swoje ujęcia na aparacie, fotografowana przeze mnie :)
Konie na plaży.
I moje stado także na plaży.
I to by było na tyle z lutowo-marcowego pobytu w Conil de la Frontera roku pańskiego 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz