Zaczynamy autoportretem.
Jedziemy dalej z odbiciami, bowiem od zawsze kocham wszelakie (w lusterkach, wystawach sklepowych, kałużach, itp. ).
Najtrudniej mi fotografować architekturę. Nigdy nie miałam na nią pomysłu, ale
kilka ujęć zamieszczam, a co.
Katedra Se musiała się pojawić.
Symboliczny motyw wolności także.
Na koniec kawiarnia z pysznymi pasteis de nata
tramwaje (no bo Lizbona bez tramwajów, to jak łysy z włosami)
i ja z moim dzielnym towarzyszem wypraw.
Dziękuję za uwagę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz