czwartek, 1 sierpnia 2013

Alkoholowo...

Naszło mnie na wpis pisany. Lubię pisać, a dawno tu tego nie czyniłam.

Skąd tytuł? Może z tego, że weekend bliski, a w weekend wielu uracza się alkoholem...
Jeszcze z Barcelony doświadczeń nie mam, bo z Małą jest inaczej :) ale z madryckich doświadczeń powiem, iż hiszpańscy barmani alkoholu klientom nie żałują. Po pierwsze (mowa tu o drinkach) niezależnie od wyboru "bazy" drinka, masz trunków do wyboru, do koloru. Wiem, że i u nas w Polsce tak już bywa, ale ja na początku byłam zaskoczona. Jako fan ginu z tonikiem pijałam to co było (czasem do wyboru były dwa). Tu zaś jest ten wybór znacznie szerszy. Co mnie wprawiało w nie lada zakłopotanie, bo wiedzę w tej kwestii miałam dość ograniczoną :) Następnie barman niejednokrotnie przychodzi z wybraną butlą i leje bez żadnych miarek. Nierzadko tyle ile chcesz. Ty mówisz stop. Tonik stoi obok w butelce 0,33 i to klient decyduje jak go sobie do szklanki zmieści :) Nice! Dodam, iż cena niezależnie od ilości pozostaje niezmienna.

Za to kolega Hiszpan będący swego czasu na Socratesie w Poznaniu opowiadał kiedyś jak był straszliwie zaskoczony doświadczeniem nabytym w tamtejszych barach. Mianowicie przychodzi do baru, zamawia rum z colą (narodowy trunek Hiszpanii ;)) i ku swemu zdziwieniu przygląda się czynnościom barmana z narastającym przerażeniem! Najpierw malutka szklaneczka, potem doń kupa lodu, dalej miarka, w jego oczach, wielkości naparstka, i dalej dokładnie odmierzana jedna miarka rumu i dwie miarki coli. Mało ze stołka nie spadł. Postanowił jednak zadziałać i naiwnie spytał czy nie można by więcej rumu dolać. Reakcja barmana była rzeczowa. Owszem za podwójną cenę :)

Hehe od tamtej pory kolega Hiszpan nauczył się dwóch praktycznych słów używanych w barach. "Dwa piwa". Bo bardziej ekonomiczne, mocniejsze niż hiszpańskie i większe (tu raczej pija się canie czyli 0,2). I od tamtej pory w poznańskich barach raczej trzymał się wyuczonego zdania :D

Co kraj, to obyczaj!

4 komentarze:

  1. No ja się nie dziwię, że chłopak patrząc na to mało z krzesła nie spadł. Szczerze mówiąc, jeśli ma się choćby blade pojęcie o tym ile właściciel baru, restauracji ... zarabia na jednym drinku, czy piwie, to można faktycznie spać z krzesła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy dużo czy mało...bo ja nie mam pojęcia.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...