Okolice Madrytu bowiem sporo oferują. Tym razem próbuję zdjęciami nieco oddać :P
Taka nasza pierwszowiosenna, spontaniczna wycieczka. Jeszcze tak zielono jak w M. tam nie jest, za to śnieg i żar, i strumyk, i góry (bo M. pomiędzy górami położony i dość wysoko) i miły odskok od miejskiego gwaru...słowem fajnie było.
Nie byliśmy oczywiście jedyni. Hiszpańska bowiem nacja lubi piknikować i podróżować po swojej krainie, więc i tam natykaliśmy się na gromady wsuwające pyszności przygotowane specjalnie na tę okazję, grające w piłę i leniące się na trawie.
My z wyprawy przywieźliśmy łyk świeżego powietrza i czerwone karczycha :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz