środa, 16 marca 2011

pogoda...

...tak... pogoda to mój ulubiony temat rozmów...właściwie wrota doń prowadzące, tudzież wymówka na to lub zasłona dymna na tamto... Profesjonalnie rzecz ujmując, pełni ona tzw. fatywną funkcję języka, powszechnie stosowaną u nas jak i na Wyspach Brytyjskich.

...a przechodząc do rzeczy...czyli do hiszpańskiej pogody...jestem tu jakieś 8 miesięcy i póki co odnotowuję najgorsze dwa; grudzień i jak dotąd, marzec. Niestety z dzisiejszej konsultacji z rodakami wynika, tudzież w oparciu o strony internetowe, gdzie można sprawdzić pogodę w każdym niemalże punkcie świata, iż Wrocław-Madryt idą łeb w łeb, czyt. pochmurno, wilgotno, wietrznie, chłodno (temperatura prawie identyczna, tj. 6-7 stopni). W takim razie, ja się pytam! gdzie jest to słońce, ciepło, wiosna w pełni, której Hiszpanom wszyscy na północy tak zazdroszczą?! Trza uzbroić się w cierpliwość i czekać...weekend zapowiada się już lepiej :) A swoją drogą człowiek się szybko odzwyczaja lub przyzwyczaja...zależnie od punktu widzenia, tudzież siedzenia...bowiem tu kilka dni tzw. niepogody, która jest niczym "bułka z masłem" w porównaniu do polskiej słoty..., a ja już zrzędzę...

...no ale jak trza pozrzędzić, to każdy powód dobry...a temat pogody najbardziej bezpieczny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...