środa, 2 marca 2011

...będzie o Hiszpanii

No cóż, rodzę rodzę i urodzić nie mogę...słomiany zapał daje się we znaki, więc chcąc uparcie go pokonać, postanowiłam porarorzyć o kraju, do którego mnie rzuciło, czyli jak mówią Hiszpanie - o Epani.

Dość mocnym bodźcem do skłonienia mnie do wklepania pierwszego wpisu o tymże kraju, byli rodacy! Od jakichś 8 miesięcy pędzę tu swój żywot i rozglądam się, chłonę, obserwuję...aż tu nagle jednego wieczora przemierzając dzielnicowe ulice w drodze do parku...słyszę, jakże znajome, głośne, pełne ekspresji, powszechnie stosowane.. "Kurwa, ja pierdolę..." itd. Żeby uściślić i wprowadzić ewentualnie czytających w scenerię...było to tuż pod sklepem sieci "Lidl" w godzinach wieczornych, chwilę przed zamknięciem. Panowie wyglądali jakby spożywali "na miejscu". Było ich...aż się nasuwa wiernie oddając słowa piosenki zespołu Perfect, trzech,...ale ja nie będę wierna słowom, lecz rzeczywistości. Było ich czterech i zdecydowanie w każdym z nich jedna, polska krew i hiszpańskie  piwo "Mahou" w taniej wersji, tj. w butelce...bodajże litrowej. Sądząc po jakże charakterystycznej głośności wypowiadanych słów w ojczystym języku, mimo zaledwie kilkucentymetrowej odległości od współbiesiadników, wywnioskowałam iż była to nie jedyna spożywana butelka.
Hmmm pomyślałam mijając ich w pełnym zażenowania milczeniu, cóż oni tu robią? Czemu tak wrzeszczą? (ktoś spostrzegawczy mógłby rzec, bo piją, a co fakt to fakt...idzie to w parze). Ich wizerunek  sugerował, że raczej są osobami nie mającymi stałego dachu nad głową ani stałego zarobkowego zajęcia...Do tego te nieprzyjazne, lisie iskierki rzucane przyglądającym się ze zdziwieniem przechodniom...
Wracając za jakieś 50 minut już z daleka dało sie słyszeć, że wciąż są pod Lidlem i że butelka dobiegła końca... Mijając ich znów zpadła między mym towarzyszem i mną wymowna cisza...ale też rozwiały się moje wątpliwości i zaspokojona została ciekawość. Okazało się mianowicie z niedającej się nie słyszeć rozmowy, że spotkanie dotyczyło (oprócz oczywiście konsumpcji) ustalenia kto dziś śpi pod Lidlem! Gwoli wyjaśnienia był to dość chłodny wieczór, a tego typu sklepy często mają charakterystyczne zadaszone głębokie wejścia, które bardzo często służą tym, bez dachu nad głowa jako nocleg...
Pomyślałam wtedy czemu nie wracają do domu? Jak to się stało, że są gdzie są, bez dachu nad głową, bez pracy, bez... Trzech z nich było młodych, silnych... Czemu tułają się po Madrycie, czemu...? Na te pytania chyba nie ma jednoznacznej, wszystkich satysfakcjonującej odpowiedzi. Mnie to bliskie spotkanie z polskością zaskoczyło, zawstydziło i zasmuciło:/

...a zostać pod "Lidlem" miało dwóch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...