Tu, gdzie obecnie mieszkam, w Kantabrii (północna część Hiszpanii), jest jej pod dostatkiem i w wydaniu najpiękniejszym.
Czasami budzę się i dokładnie wiem gdzie bym chciała pojechać (większość miejscówek jest w zasięgu około 30 minut autem).
Zakątek, który Wam pokażę był właśnie wynikiem takiego zewu.
Dzień był tym bardziej wyjątkowy, bo wreszcie mogliśmy zacząć się przemieszczać w granicach regionu. Kolejny etap rozluźniania obostrzeń związanych z pandemią COVID 19.
Zapraszam na wycieczkę na Punta del Cuerno (To ten zielony cypel na końcu).
Za to zawsze znowu można przyjechać i to w tym wszystkim jest najlepsze.
I żeby było jasne, jestem pewna, że KAŻDY ma w swojej okolicy podobne perełki, tylko trzeba je odnaleźć i pielęgnować ...dla nas i dla potomnych. Amen :)
Pochwalcie się swoimi w komentarzach LOL!
Z Santandera to 25 minut autem na parking przy tej plaży
Playa de los Caballos.
Ścieżka docelowa idzie wzdłuż klifów przy pastwiskach.
Widoki i droga to czysta przyjemność.
Na pastwiskach zaś krowy, konie i/lub owieczki.
Pasą się jakby nigdy nic, a ja nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek będę zazdrościła widoku krówkom.
No ale sami powiedzcie, czy to nie bajka?
Oto i nasz cel z widokiem na wyspę królików
Isle de los Conejos o de Cabrera.
Widok na ten lazur nie jest podkręcony. Tego dnia woda była iście jak na Malediwach.
Z ławeczki na końcu tego cypelka można napawać się nieziemskimi widokami w samotności.
Oto widok na Suances i kolejne plaże.
I znowu Playa de los Caballos (Plaża Koni) tyle, że od drugiej strony.
Można tu tak siedzieć i pstrykać pocztówki bez końca niczym świstak zawijający Milkę w te sreberka, ale...czas wracać.
I żeby było jasne, jestem pewna, że KAŻDY ma w swojej okolicy podobne perełki, tylko trzeba je odnaleźć i pielęgnować ...dla nas i dla potomnych. Amen :)
Pochwalcie się swoimi w komentarzach LOL!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz