Pandemia krzyżuje wiele planów, moich też.
Wreszcie jednak zniesiono bezsensowne testy dla szczepionych i mogłam w końcu odwiedzić przyjaciela w Londynie.
Oto kilka ujęć w kolorze.
Nothing Hill
Kolorowa, energetyczna i słynna z sobotniego Portobello Market (nazwa od ulicy)
Byłam tam właśnie w sobotę i bardzo spoko, tylko za dużo ludzi jak dla mnie :)
Oprócz ludzi masa stoisk ze starociami, muzą, ulicznym jedzeniem i tysiącem innych pierduł.
Ta uliczka była, i pewnie jest, jedną z bardziej fotografowanych w tej dzielnicy.
Tamtejsze butiki przykuwały uwagę, a czujni mieszkańcy wszystko i wszystkich obserwowali z okien sowich domostw :)
King's Cross
Dzielnica, gdzie stare łączy się z nowym.
To tu jest duży, o i ile nie największy węzeł kolejowy, odnowiona okolica Regent's Canal, masa biurowców, restauracji i topowych butików.
W porze lanczu i wieczorami bary i restauracje wypełniają się po brzegi.
Ceny zwalają z nóg.
Nierzadko w tej okolicy można ponoć spotkać Panie wykonujące najstarszy zawód świata.
Znajduje się tam też wielka stacja ze sklepem Harry'ego Potter'a 9 3/4 oraz słynnym peronem tuż obok.
Hampstead
Dzielnica ponoć chętnie wybierana przez artystów, osoby medialne i naukowców. Myślę, że żyją tu tylko Ci, którym się powiodło i odnieśli sukces, gdyż dzielnia do najtańszych zdecydowanie nie należy.
Klasyczne brytyjskie budki telefoniczne coraz częściej znajdują inne zastosowanie i nadaje im się drugie życie.
Widziałam już bankomat, a tu mini kafejka.
Hampstead ma klimat zamożnej, hipsterskiej, zielonej mieścinki.
Słynie z wielkiego parku Hampstead Heath z polanami, widokowym wzgórzem, kąpieliskiem, lasem i stawem.
Jak stawy, to i ptaki. A jak ptaki, to i dokarmiający.
Oto widok ze wzgórza na jedną stronę. Na drugiej było za dużo ludzi i moim zdaniem gorszy widok (na miasto).
China Town
To maleńki fragment tzw. dzielnicy City. Jest w samym sercu Londynu. To zagłębie azjatyckich restauracji i sklepów. Ma klimat!
I przyciąga masę turystów.
Jak turyści, to i sprzedawcy.
Westminster
To londyńska dzielnica rządowa dotykająca brzegu rzeki Tamizy.
Masa mostów, monumentalnych budynków, ogrodów,...ale i bezdomnych mieszkających w namiotach pod mostem (zdjęć brak).
To także pocztówkowe kadry.
Świeżo odrestaurowany Big Ben.
No prawie całkowicie odrestaurowany :) Tu wespół zespół z Pałacem Westminsterskim.
A kawałek dalej kolejny piękny park,
ze stawem i kolorowym, różnorodnym ptactwem
z widokiem na Houshold Cavalry Museum i London Eye.
Nie mogło tu zabraknąć słynnych autobusów. Do zdjęcia załapał się odważny rowerzysta.
Odważny, bo poruszanie się po ulicach angielskiej stolicy jest wyzwaniem. Z drugiej strony ceny za transport publiczny to rozbój w biały dzień! Nie dziwi zatem próba bardziej ekonomicznego, a przy tym ekologicznego sposobu.
To tyle z kolorowych migawek moich.
Następne wpis będzie czarni-biały.
Wpadajcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz