Llanes to miasteczko położone w Asturii na tzw. wybrzeżu zielonym (Costa Verde), a Asturia to jedna z kilku północnych krain Hiszpanii. Hiszpanii mało znanej w Polsce, za to bardzo docenianej przez wszystkich Hiszpanów i obcokrajowców, którzy ją odwiedzili.
Najbardziej rozreklamowana jest Asturia. Ma też wiele do zaoferowania; cudne miasteczka bez plaży np. Cudillero, piękne miasteczka portowe np. Luarca oraz jak najbardziej plażowe, takie jak Llanes. Do tego nie mniej warte odwiedzin miasta w inetriorze (Oviedo) i góry - Picos de Europa. Tak, to zdecydowanie czyni ją wyjątkową, ale i Kraj Basków, i Kantabria, i Galicja, są totalnie warte odwiedzin. Wiem, co mówię.
A co ogólnie charakteryzuje północ? Pyszne, dobrze zrobione jedzenie i rozbuchana, bujna zieleń (to dla mnie czynnik bardzo ważny). W swojej ofercie ma także cały wachlarz magicznych plaż. Znaleźć tam można i duże, rozległe, jak i intymne, kamieniste, dzikie, położone pośród groźnych klifów. Do tego sympatyczni, uśmiechnięci mieszkańcy i niezapomniane widoki. Czego chcieć więcej :)
Pogody! Bo pogoda to najsłabsza strona północy. Zależy od pory roku i regionu, ale generalnie jest bardziej deszczowo i zmiennie. Dla mnie akurat to żadna przeszkoda, szczególnie latem.
A Llanes? To pigułka tego wszystkiego. Zapewne niejedna w tamtym regionie.
Jest i port w średniowiecznej części miasta
z rzeką uchodzącą do oceanu.
Jest przepięknie zachowana starówka z kamienicami w wąskich urokliwych uliczkach, ruinami zamku, a pośród nich mnóstwo barów i restauracji z lejącą się strumieniami pyszną Sidrą (typowy dla tego regionu niskoalkoholowy napój robiony ze sfermentowanego soku z jabłek).
U ujścia rzeki rozpościerają się coraz ładniejsze widoki na zapierającą dech naturę.
A na końcu portu znajdziemy bardzo charakterystyczne dla Llanes betonowe bloki (falochrony) jaskrawo pomalowane na formę muralu przez baskijskiego artystę Augustin Ibarrola. (Cubos de la Memoria).
Widok na owe falochrony i mini latarnię morską z perspektywy rzeźby.
Llanes to nie tylko miasteczko i plaże (o plażach w kolejnym wpisie), ale także Paseo de San Pedro, czyli ciągnący się ok. 2 - 3 km naturalny, zielony szlak. Położony jest na szczycie nabrzeżnego klifu, z którego rozpościerają się piękne widoki na miasteczko, ruiny zamku, miejską plażę Sablon, położoną u jego stóp i klify. Aby tam wejść trzeba pokonać kilkanaście stopni, ale spokojnie 3 letnie dziecko dało radę, więc trudno nie jest. Świetne miejsce na spacery z psem i bez psa, odpoczynek z książką czy bieganie.
Osobiście za tak bogatą ofertę form spędzania wolnego czasu uwielbiam północ. Nawet najmniejsze miasteczka są tak rozplanowane, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Oto i kilka ujęć z owego szlaku.
Ekipa była zadowolona.
W Llanes i poranki i wieczory zapadną nam w pamięć na długo!
Co tu dużo pisać Llanes zauroczyło mnie totalnie!
A Was? :)
zdecydowanie i mnie : )
OdpowiedzUsuń