wtorek, 15 marca 2016

Punta Mujeres

Zapraszam na kolejną odsłonę Lanzarote.

Tym razem czarno-biała sesja z miasteczka Punta Mujeres. 
Miejscowość zauroczyła nas od razu. Prawdziwa, senna, trochę mroczna, pusta...
Tu właśnie w niepozornym barze przy plaży po raz pierwszy bardzo smacznie zjedliśmy. I to tu powinniśmy byli zamieszkać :)

Mniej więcej od tej miejscowości Lanzarote nabiera innego wymiaru, innego koloru, innego zapachu. Niby ta sama, a inna. Przynajmniej dla mnie. Lawa z  (oddalonego od morza o ok. 8 km) wulkanu Corona spływa do samego morza, więc piaszczystych plaż tu nie znajdziecie. Nieco wyżej za to intensywnie zielone rośliny bujnie porastające jałową ziemię po horyzont. Korzystnie wpływa to na krajobraz, zmiękcza widok surowej lawy i nadaje okolicy kojącej barwy.
Do tego klimat miasteczka...nie do uchwycenia. Trzeba poczuć! Z pewnością w sezonie jest inaczej, gorzej? lepiej? tego nie wiem, ale cieszę się, że zasmakowałam tej części wyspy bez udziału masy turystów.

Zostawiam Was teraz ze zdjęciami.













I tym autoportretem się żegnam.
Wkrótce obiecana wisienka na torcie.
Dajcie znać, jeśli tu jesteście. Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...