czwartek, 10 marca 2016

Lanzarote wyspa ognia...

Długo mnie tu nie było, za długo. Powoli zaczęłam zapominać o naszej ostatniej wyprawie na Lanzarote, a Wy zapomnieliście pewnie o mnie.

Przypominam się zatem kolejnym wpisem o wyspie ognia.
Jest to jedna z 7 głównych wysp archipelagu wysp kanaryjskich, druga co do starości (pierwszą jest Fuerteventura). Wyspa wulkaniczna, co da się zauważyć gołym okiem. Jaka jest? Czarna, dzika, nieduża, ciepła, turystyczna. To pierwsze przymiotniki, które przychodzą mi do głowy.


Nie wiem jak jest w innym okresie, ale przełom stycznia/lutego to zalew turystów na emeryturze z Europy północnej plus znikomy odsetek rodziców z małymi dziećmi. 
Nasze miasteczko Puerto de Carmen to ...hotele, sklepy, bary holenderskie, niemieckie i puby angielskie. Ludzie prowadzący biznes dla swoich pobratymców nie kwapiący się nawet mówić w języku hiszpańskim. Mnóstwo małych niemieckich, holenderskich i angielskich "ojczyzn" z rodzimym pieczywem, jedzeniem i piwem!! Ble! 
Nasz hotel bez większych zastrzeżeń... wygodny, za duży, z basenem, prywatnym zejściem na ładną plażę, śniadanie full wypas (przytyliśmy wszyscy), ...ale głównie atrakcje dla emerytów (rewia mody przy basenie dla pobudzonych dziadków, aerobik prowadzony przez panią przebraną za biedronkę, karaoke z przebojami z lat 70)...hmmm. 
Ewidentny lunapark dla dorosłych! 
Może kiedyś przyjdzie mi te słowa odszczekać, ale póki co never ever again! To nie moja bajka, przynajmniej jeszcze!

Na szczęście jeździliśmy dużo i jeśli kiedykolwiek miałby być następny raz, z pewnością nie w tym miasteczku!

Atrakcji na wyspie jest sporo, począwszy od plaż (Playa Quemada, Playa Blanca, Playa del Papagayo!), po wulkaniczny Park Narodowy Timanfaya, zielone jezioro El Golfo, zaraz obok Salinas de Janubio, gdzie przerabia się wodę oceaniczną w sól, ogród kaktusów, Cueva de los Verdes (jaskinia utworzona z lawy oddalonego o 8 km wulkanu Corona), Jameos del Agua (powstała z tej samej w/w lawy, a do tego miejscowy artysta Cesar Manrique ją upiększył), Los Hervideros (a la gejzery), La Geria (winnice), mnóstwo małych kościółków (ermitas) i niezapomnianych miasteczek (Punta Mujeres, Caleta de Famara), Mirador del Rio (niesamowity punkt widokowy utworzony przez tegoż samego lokalnego artystę Cesara Manrique)....i wiele więcej.
Każdy znajdzie coś dla siebie, a pewna jestem, że zostało jeszcze kilka atrakcji. Do stolicy nawet nie wjeżdżaliśmy :)

Uwagi techniczne
Auto to podstawa, chyba że nastawiacie się na plażę lub/i basen przy hotelu. 
Autobusy są, ale jeżdżą trochę jak chcą. Rower możliwy, ale ze wzglądu na słońce i zmiany nachylenia terenu, to trudna sprawa.
Jedzenie smaczne, ale trzeba trafić. Im mniej turystów, tym smaczniej zjecie. Typowe papas arrugadas to klasyka (małe ziemniaczki z trzema sosami), wiele ryb, owoców morza.

Trochę ponarzekałam, ale wyjazd zaliczam do intensywnych i udanych, choć szczerze powiem, że Estonię nie prędko coś przebije :)

A teraz pokaz moich slajdów z podróży :)
La Geria 
(winnice z charakterystycznie sadzonymi winogronami w dołkach okalanych murkiem zbudowanym z wykorzystaniem wulkanicznej lawy)


Park Narodowy Timanfaya



El Golfo


Los Hervideros


Jameos del Agua 
(można napić się kawy, a potem oddać się kojącej, relaksacyjnej muzyce i wpatrywać się w wodę z milionem drobnych białych krabów w środku, a potem pozwiedzać muzeum)



Cueva de los Verdes 
(zdjęcia jaskini brak :), a sama jaskinia powstała z lawy widocznego w tle wulkanu Corona)

Mirador del Rio z widokiem na cudną wyspę  Isla Graciosa

wulkan Corona (ten po lewej)

droga do miejscowości Caleta de Famara



Caleta de Famara (chilloutowe zagłębie surferów)



 Playa de Papagayo (dojazd skomplikowany, ale warto!)

plaże obok (nazw nie pamiętam)

i widok z tyłu

Wulkanicznie, pustynnie, ciepło...czego chcieć więcej? Zieleni!! ;P

A wkrótce pokażę Wam coś jeszcze z wyjazdu! Na deser trzymam najlepsze :)

Co myślicie? Spodobało się?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...