Dziś dla odmiany trochę o Barcelonie.
Nie wiem jak wy, ale ja nie zwykłam zwiedzać miejsc, w których mieszkam. Zawsze "mam czas", zawsze "można później".
Na początku jest zajawka, ale z upływem miesięcy i lat widoki tak urokliwe dla innych, powszednieją, więc i po co zwiedzać?
Tym razem powiedziałam sobie basta! I raz na jakiś czas bawimy się w turystów, czego nie żałuję!
Barcelona słynie z wielu rzeczy, z architektury na pewno, a to za sprawą Antonio Gaudiego, słynnego przedstawiciela katalońskiego modernizmu.
Najsłynniejsze dzieła Antka to:
Sagrada Familia (datę ukończenia szacuje się na 2025 rok),
Casa Mila i Casa Batllo (obie na ulicy Passeig de Gracia),
Park Guell,
Casa Vicens (to świadectwo fascynacji orientalizmem, świeżutko odremontowana i od niedawna dostępna dla zwiedzających).
Z ciekawostek, o których mało kto wie,to to, że najpierwszym barcelońskim zleceniem architekta były latarnie na barcelońskim placu królewskim (Plaza Real). Zdjęcia brak.
Dziś kilka ujęć z Casa Batllo.
Jest to Antkowe modelowe arcydzieło architektury z okresu modernizmu i secesji.
Kamienica inspirowana światem morskim.
Do tego w wydaniu świątecznym padał urokliwie kiczowaty sztuczny śnieg!
Słynie z minimalnej ilości linii prostych.
Kolorystyka sztucznego światła niekorzystnie wpływa na wnętrza, ale spójrzcie na te okna!
Niektóre z tych drzwi wciąż zamieszkują prywatni mieszkańcy.
Trochę im zazdroszczę, ale w większości współczuję, bo ruch tam zwykle jak w Rzymie.
Z zewnątrz zresztą też.
Dobrze, że byliśmy, ale większe wrażenie zrobiła na mnie Casa Mila, o której wkrótce.
Z uwag technicznych: kupujcie bilety przez internet. Jest taniej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz