sobota, 1 września 2018

afrykańskie zwierzęta...czyli tropem Wielkiej Afrykańskiej Piątki

Być w Afryce i nie zobaczyć zwierząt, to jak pójść do lodziarni i nie kupić loda.

W Południowej Afryce natomiast najbardziej sztandarowe i najlepsze miejsca do "polowania" aparatem na zwierzęta to Addo Elephant National Park i Kruger National Park.

Nasz plan podróży zawracał w Addo,  więc Narodowy Park Krugera (jest po drugiej stronie kraju koło Johannesburga) został być może na kiedy indziej.

Postanowiliśmy zatem wybrać jakieś prywatne safari, żeby zobaczyć tzw. wielką piątkę Afryki (The Big Five of Africa), czyli afrykańskiego słonia, czarnego nosorożca, bawoła afrykańskiego, lwa i lamparta, ponieważ w Addo wszystkich zwierząt z wielkiej piątki brak. Ten ostatni to niemalże mission impossible. Nam też nie udało się zobaczyć go w naturalnym środowisku, ale resztę zwierząt jak najbardziej!

Prywatne safari było drogie i bez porównania do Addo, ale i tak było warto, bo zobaczyliśmy "wolne" lwy, 






 i nosorożce.


Dlaczego piszę w cudzysłowie? ...bo to trochę przypominało zoo bez klatek..., ale wierzę, że mimo wszystko zwierzęta są tam bardziej szczęśliwe.

Gratisowo zobaczyliśmy też kilka innych gatunków. Nasza córka była wniebowzięta, rodzice zresztą też :)


żyrafy


kilka odmian afrykańskich antylop




i hipcie ledwo wystające z wody


Narodowy Park Addo zaś to inna baja! Teren jest olbrzymi i w związku z tym "upolować" zwierzę to bardzo trudne zadanie, ale jaka frajda kiedy się uda!
Tam akurat załamała nam się pogoda i było 13 stopni i deszcz, jednak mimo tego albo właśnie dzięki temu, zobaczyliśmy z bliska sporą ilość zwierząt.


Niektóre w bardzo intymniej sytuacji.



Z ciekawostek, każde zwierzę w parku Addo ma przypisaną ilość punktów od 1 do 10, która odzwierciedla trudność znalezienia go.
Żuraw rajski np. miał 10 punktów, czyli mieliśmy niezłego fuksa, a nawet fuksa potrójnego!


Strusie nie miały tylu punktów co żurawie, ale w Addo widzieliśmy tylko dwa.


Kojot to też nie lada gratka!


Słonie zaś to pozornie łatwy cel, bo jest ich w Addo najwięcej, ale wbrew pozorom nie każdy jest w stanie je zobaczyć. My swoich szukaliśmy kilka godzin. I ku mojej nieopisanej radości, zobaczyliśmy kilka różnych. Do tego spotkaliśmy słoniową rodzinę! Byłam w niebie!


Szkielet przy drodze był dziwnym widokiem. Niby naturalna sprawa, ale zastanawiam się czy to czasami nie była atrakcje dla odwiedzających, bo jakbym ja była zwierzęciem, jadłabym raczej tam gdzie mieszkam, czyli w głąb buszu, a nie przy drodze,...ale kto wie?


Na prawie sam koniec pobytu w Addo trafiliśmy na stado bawołów! Wreszcie!
Na żywo to jest coś niewiarygodnego. 


A tuż przed opuszczeniem parku przeszedł nam przez drogę On!
Kocham słonie i bardzo cieszę się, że dane mi było zobaczyć je na żywo!


Jak wygląda takie polowanie na zwierzęta? Oczywiście płaci się za wstęp i są ograniczone godziny odwiedzin. Na recepcji dostajesz mapę i swoim autem (można też wynająć auto z przewodnikiem na miejscu) jeździsz po asfaltowych drogach. Nie wolno wysiadać z auta i jest ograniczenie prędkości. Czy jest łatwo znaleźć zwierzaki? Oj nie! Trzeba dużo jeździć i mieć szczęście, bo drogi nie dochodzą wszędzie. I dobrze! Zwierzęta są do aut przyzwyczajone, więc nie jest to niebezpieczne, ale też w związku z tym wcale tak chętnie do dróg nie podchodzą.

Krótko pisząc to było mega doświadczenie!
My wynajęliśmy domek na terenie parku na dwie noce i to był genialny pomysł, bo na poszukiwania najlepiej wybierać się wcześnie rano albo przed zapadnięciem zmroku.

To taki wpis ku pamięci. Tym, którzy zaglądają, dziękuję za zainteresowanie :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...