Jedenaście miesięcy temu byliśmy w RPA. Spędziliśmy tam 3 tygodnie, ale i tak zobaczyliśmy mało.
Ostatnim punktem przed powrotem było miasteczko Franschhoek.
Franchhoek i Stellenbosch to dwa najbardziej popularne winne zagłębia położone przy Kapsztadzie.
My zadekowaliśmy się na 2 ostatnie noce w pierwszym.
Miejsce nie jest fajne do podróży z dziećmi. Praktycznie nie ma atrakcji dla dzieci, za to atrakcji dla dorosłych nie brakuje. W centrum miasteczka są głównie sklepy z pamiątkami, miejscowym jedzeniem, winami i innymi alkoholami plus butiki z miejscowymi (bądź chińskimi) rzeźbami i restauracje.
Miasteczko bardzo turystyczne i nie warte dwóch nocy. Na spokojnie można wybrać się tam autobusem ze zorganizowaną wycieczką z Kapsztadu.
Największą atrakcją jest winny tramwaj, który objeżdża niektóre winnice wokół miasteczka. Towarzyszy temu oczywiście degustacja. Tramwaj zrzesza winnych bonzów okolicy, z których inni są wykluczeni. Budzi kontrowersje wśród niektórych mieszkańców, którym nie w smak turystyczny lunapark, na jaki ich miasteczko zostało zmienione.
My trzymaliśmy się naszej winnicy i urządzaliśmy sobie spacery po okolicy.
Nasz domek był na terenie winnicy u przesympatycznych ludzi. Widok i okolica były przecudne.
Cała posiadłość liczyła sobie kilka budynków, częściowo przeznaczonych na noclegi dla turystów, a częściowo tylko dla właścicieli.
Bajeczne położona, pięknie ukwiecona,
w dolinie u stóp surowych gór,
pośród niezliczonych winnych krzewów budziła nasz absolutny zachwyt.
Nasz domek z bliska wyglądał tak,
a widok na cały kompleks z daleka tak.
Spacerowaliśmy do pobliskiej dużej winnicy, w której skusiliśmy się na degustację pięciu win, ale żadne nam nie smakowało :) Przynajmniej mieli plac zabaw dla dzieci.
Rozsmakowywaliśmy się za to w widokach.
polnych ścieżkach,
i syciliśmy oczy dojrzewającymi winogronami i brzoskwiniami.
Wszystko było jak z innej epoki.
Do tego krzewy lawendy i bzyczenie owadów. Relaks na maksa.
Mimo pewnego zniesmaczenia miasteczkiem, nasza zaciszna i piękna winnica, zrekompensowała nam pobyt w tym zakątku w 100 %.
Moja długa, afrykańska opowieść dobiega końca. Dziękuję tym, którzy ze mną byli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz