Masa restauracji (osobiście polecam pyszną meksykańską Las Mañanitas), sidra płynąca strumieniami (to typowy trunek północnej Hiszpanii, lekki, kwaskowaty napój alkoholowy ze sfermentowanych jabłek) i typowa dla tego regionu architektura usatysfakcjonują każdego.
A oto kilka ujęć z miasteczka.
jak wszędzie sporo butików z miejscowymi wyrobami
tarasy z widokiem na rzekę i stare kamienne domy,
urokliwe, łukowate mosty,
wąskie uliczki
oldschoolowe latarnie, tajemne przesmyki,
kawiarenki wypełnione ludźmi
i Picos de Europa naokoło. Wzdłuż rzeki ciągnie się deptak,
który zachęca do krótszych i dłuższych spacerów i kończy się pod starym, już nieczynnym młynem.
Oto i butelka w/w sidry w mechanizmie, z którego można ją nalewać(osobiście uwielbiam).
Warto bowiem wiedzieć, że sidrę leje się do szklanki z pewnej wysokości (na to trzeba wprawy) lub za pomocą różnych ustrojstw. Chodzi o lanie pod odpowiednim ciśnieniem.
Oprócz sidry, można skosztować ginu ze zdjęcia (nie próbowałam) lub mocnego tutejszego (czyt. z północy Hiszpanii) bimbru "orujo".
Potes to nie jedyna perła regionu, ale najbardziej znana i najlepiej wyposażona (sklepy, restauracje, muzea).
Następnym razem pokażę Wam przecudną wioseczkę. Piękna, maluśka i moim zdaniem bardziej urokliwa, a do tego z niedługim szlakiem u stóp Picos de Europa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz