piątek, 9 października 2015

Estonia...post pożegnalny.

Czy muszę pisać, że tęsknię za estońską naturą...chyba nie.

Urzekła mnie, porwała, ukoiła, nasyciła, a teraz mieszka w mojej głowie i budzi cojkośczasną tęsknotę. W moich okolicach jest pięknie, ale dla mnie to powszedniość.  Cenię bardziej to, czego nie mam. Estonia była dla mnie egzotyką. Piękną, dziką, nasyconą...Dzielę się z Wami ostatnimi fotami z wyspy.

Lasy Saaremaa


Jezioro Kaali powstałe w wyniku gruchnięcia wielkiego meteorytu kilka tysięcy lat temu.

 Angla




Piękne przypadkowe północne nabrzeża




klif Panga i okolice



Cudne trzęsawisko Koigi Bog







Czas wracać do domu

Ot i tyle.

A Wy macie jakieś takie miejsce, które w ostatnim czasie urzekło Was totalnie? Albo może takie, które zawsze Was koi? Ja mam jeszcze takie miłe wspomnienia z Bieszczad, ze szczytu Tarnica. Spokój, który dosłownie na Ciebie spływa...

Pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. Przekleństwo moje, że wpadłam też na tego Twojego bloga, bo jak patrzę na te zdjęcia, to chcę, JUŻ! :) Będę sobie wmawiać, że tam wcale nie jest tak pięknie i cały urok to tylko i wyłącznie zasługa Twoich zdolności fotograficznych :P
    W Bieszczadach byłam rok temu. Magia! Lubię wracać do albumu ze zdjęciami z tamtego urlopu, bo za każdym razem czuję przyjemne ciepło - te góry działają kojąco nawet na odległość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ostudzenie zapału podpowiem tylko, że pogoda ma znaczenie. A my zdaje się, że mieliśmy szczęście, bo typowe lato północy to lipiec, a my mieliśmy fuksa, bo w tym się odmieniło i deszczu nie doświadczyliśmy nic a nic.
      Co do odkryć...ja tam się cieszę, że tu wpadasz :)

      Bieszczady oj tak! Miłość od pierwszego wejrzenia!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...