poniedziałek, 5 października 2015

Saaremaa

Saaremaa to wyspa. Największa w Estonii. Już przed wyjazdem byłam doń uprzedzona i zaczęło się źle, bo wylądowaliśmy w mieście, które było ładne, ale mieszkać tam za Chiny Ludowe nie chciałam! Dlaczego, bo było to miasto, nieduże, ale miasto. Do tego okoliczne, rzekomo piękne i piaszczyste plaże dobiły mnie swoją brzydotą, ...więc uciekliśmy...wyżej na północ i to był strzał w dziesiątkę :)

Ale po kolei...
Kuressaare to stolica wyspy. Małe, urocze miasteczko. Jedzenie pycha. Wędzone flądry w pobliskiej wiosce full wypas, okolice zamku bardzo fotogeniczne...słowem wszystko niby cacy, ale... nie umywało się toto do Lahemaa National Park i tyle!

oto okolice zamku
miejski zalew/fosa 

i kąpielisko miejskie
ze zjeżdżalnią w klimacie mojego dzieciństwa! Dosłownie przeniosłam się w czasie.

Sprawę miały uratować te rzekomo piękne piaszczyste plaże ciągnące się od stolicy po Półwysep Sorve...,no ale popatrzcie sami. 



...no może nie zawsze było tak do bani, bo kąpałam się tam nawet i woda była czysta, i dziecię przeszczęśliwe, ale ...trza było ruszać dalej. Czułam zew.

I tak zaczął się objazd wyspy.

Półwysep Sorve z latarnią morską na południowo-wschodnim koniuszku wyspy. Całkiem niezły koniec świata.





Następnie Narodowy Park Vilsandi na północno-wschodnim krańcu wyspy. 
To był hardcore! 4,7 km na piechotę w jedną stronę po to, żeby zobaczyć jedną z najładniejszych (bo niezaglonionych) plaż i krzywą latarnię morską. Z ciekawostek latarnia ta co kilka lat jest na lądzie, a co kilka w morzu. 
nasz dzielny Piechur czasami szedł sam...

...a w większości "na barana"


 oto i słynna krzywa latarnia :)

oraz kolejny koniec świata na wyspie.

...i tym końcem świata zakończę dzisiejszy wpis, żeby Was nie zanudzić. Kto chętny, niech czeka na następny. Wkrótce ostatnia seria naszej estońskiej przygody.

Swoją drogą jak sobie teraz to wszystko odświeżam, to te dzikie plaże wcale nie były takie złe i nie miałabym nic przeciwko, żeby tam teraz się znaleźć:)

2 komentarze:

  1. Latarnia morska piękna, niezwykła!
    A Ty wiesz, Reniari, że z rozrzewnieniem spoglądam na nowe trasy polskiego busa, który zabiera chętnych do stolic Łotwy Estonii i nie tylko? :) Ja moją podróż odbywałam autokarami lux expres i nic dziwnego, że nie widziałam TEGOOOO co Ty, ale dzięki Twoim wpisom, nadrabiam zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podróżujesz ze mną :) My wynajęliśmy auto i ta opcja jest moją ulubioną...tyle, że warunkiem jest prawo jazdy.

      A to, że Estonią ponownie kuszę, to cieszy :) Uściski!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...