wtorek, 6 października 2015

Stumilowy Las

Odkąd pamiętam lubiłam pisać.
Wielu moich rówieśników miało odwrotnie. Ja zaś za pośrednictwem pióra wylewałam strumieniem atramentu co mi w duszy grało.
Pisanie było formą autoterapii, ukojenia albo po prostu formą kontaktu. Wszelkie niejasności i międzyludzkie zamglenia przepędzałam słowem.

Niestety ułomność mojego pisania jak i mówienia polega na wielowątkowości, chaosie i nie rzadko braku puenty...

Słowo pisane jednak da się wygładzić, okiełznać, wyklarować... Mówienie.. no way! Słowo raz wypowiedziane, zostaje w eterze na zawsze, a nie rzadko i wyryte głęboko w środku słuchacza!

Tak chyba zaczął się ten blog. Pisaniem li i tylko. I chyba mi tego zabrakło.

Dziś jest mi smutno. Bardzo smutno. Takie deszczowe chmury, mimo słonecznego dnia miewam od czasu do czasu. Bywa. Bywa, że nie mieści mi się w głowie, to czego doświadczam i czasami moim jedynym marzeniem jest nie doświadczać, nie wiedzieć, nie czuć, nie słyszeć... , a potem tego wszystkiego nie mielić, nie przetwarzać i nie musieć trawić.

Czasami chciałabym być po prostu poczciwym Misiem o Bardzo Małym Rozumku. Misiem ze Stumilowego (najlepiej sosnowego) Lasu z wędrującym u boku najlepszym przyjacielem Prosiaczkiem i z niedużą baryłką ...nutelli...


ale życie to nie bajka

2 komentarze:

  1. Doskonale rozumiem! Też teraz potrzebuję dużego słoika nutelli... Czasem się tak wszystko jakoś plącze
    Trzymam kciuki, żeby u Ciebie czarne chmury się szybko rozeszły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Mam nadzieję, że nutella pomogła i u Ciebie słońce już świeci! :*

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...