Wyjazd na długi weekend do delty Ebro (region: Katalonia) to generalnie dobry pomysł, ale nie polecam z lekko chorym psem i falą upałów. Mimo przeciwności losu, daliśmy radę.
Najważniejsze, że widziałam flamingi!
Poniżej foto relacja.
Widok z hotelowego okna był ...w pytę!
Tak prezentował się widok na rozlewisko rzeki Ebro i kitesurferowców.
Między plażą a niebem.
Obraz z palmami
Park naturalny rzeki Ebro ze stawami morskiej wody, z której odzyskuje się sól.
Widoki z budynku obserwatorium ptactwa
Oglądamy flamingi (dzięki lunetom widzimy, że są przepiękne i mało różowe)
Autoportret z morzem.
Takie zagęszczenie na plaży to ja rozumiem!
"owoc natury" aka foka
Droga do punktu obserwacyjnego ptactwa.
Siedlisko flamingów (na zdjęciu tego nie widać, ale była ich masa).
Delta Ebro słynie z upraw ryżu wykorzystywanego m.in. do przygotowania słynnego, hiszpańskiego dania paella. Oto i zielone, bezkresne pola ryżowe.
...i ostatni zachód nad w/w.
W samej delcie nie mieszkaliśmy i dobrze, bo komarów tam było bez liku!
Podobnie jak ptactwa, ryżowych pól i szerokich plaż.
Jak ktoś kiedyś tam zawita, paella albo fideua (wersja z makaronem zamiast ryżu) to obowiązek!!
Tam własnie, jak dotąd, jedliśmy najsmaczniejsze wersje obu dań!
Polecam też rej statkiem, którego my nie zrobiliśmy i zwiedzanie parku naturalnego na rowerze, które zdecydowanie polecam przy niższych temperaturach).
Polecam też rej statkiem, którego my nie zrobiliśmy i zwiedzanie parku naturalnego na rowerze, które zdecydowanie polecam przy niższych temperaturach).
przepięknie!
OdpowiedzUsuńPrawda :) Tylko mogło być mniej gorąco.
Usuń