piątek, 8 grudnia 2017

Bordeaux mon amour...

Mam taką młodą tradycję z Przyjacielem. Tradycja spotkań gdzieś jakoś i z przyjemnością. Póki co pogoda nigdy nie zawodzi i dobry humor też.

Po raz drugi spotkaliśmy się we Francji. Wprawdzie trzy miesiące temu, ale czemu by nie ocieplić sobie zimnych grudniowych wieczorów wpisami z ciepłej wczesnej jesieni?

Zapraszam na pierwszy spacer!


Nadzy mężczyźni z brązu. Ozdabiali ulice i place Bordo od 25 czerwca do 25 października. Wystawiali twarze do słońca i zdaje się, że miałam szczęście ich widzieć. Wszystko za sprawą brytyjskiego artysty rzeźbiarza Antony Gormley w ramach projektu Paysages Bordeaux 2017.
To nie jedyne zdjęcie z golasem. Jeszcze go ujrzycie!

Bazylika Świętego Michała (Basilique Saint Michel)w sercu Bordo. Jest klejnotem dzielnicy zdominowanej przez emigrantów. Tygiel kulturowo-religiny z gotycką perłą pośrodku robi wrażenie.

Ulice i uliczki w piaskowych kolorach są zawsze spoko, szczególnie w słońcu.

Deptak prowadzący do najsłynniejszego placu Bordo wzdłuż rzeki Garonne to genialne miejsce na rower, jogging, spacer...

Oto i najczęściej obfotografowany plac miasta: Place de la Bourse (Place Royale). Nocą jeszcze go Wam pokaże. Miodzio!

Lampy uliczne skradły moje serce. Miedziane cuda, które fotografowałam jak szalona. Nie zamęczę Was nimi, ale musicie uwierzyć, że robią dobrą robotę dla miasta i są bardzo charakterystyczną częścią jego wizerunku.
Czy jest tu ktoś jeszcze, kto kocha okiennice? :)

Kawiarnia za dnia, tętniący po zmroku bar nocny. Wino, które polecili nam miejscowi niezbyt mi smakowało, ale miło było zanurzyć się w tym klimacie na chwilę.

Bordo to nie tylko eleganckie zaułki, to też ciemne zakamarki z typami spod ciemnej gwiazdy. To jest to, co misie lubią najbardziej.

Street artu nie ma tam za wiele ...albo niewiele zlokalizowałam. Oto ciekawy przykład znajdujący się rzut beretem od odjechanego Muzeum Wina. 

W/w Muzeum Wina! Moim zdaniem mistrzostwo architektoniczne.

To kolejny przkład street artu. Na żywo wymiata.

A to zdjęcie z cyklu, co Francuzi lubią najbardziej...i ja też!
Widzicie butelki na gzymsach?

Lampa, ulica i subtelna wlepka. Esencja Bordo! Tylko butelki czerwonego brakuje :)

Francja elegancja. Przestrzeń, rozmach i klasa.

Katedra Świętego Andrzeja (Cathedrale Saint Andre)
To chyba jednak jest większe architektoniczne mistrzostwo świata niż Muzeum Wina.

Kolejna lampa, zaułek i streecik!

Ostatnie zdjęcie miedzianych lamp! Słońce było takie, że mucha nie siada. Oprzeć się więc nie mogłam.

Winiarnia jak się patrzy!
Największy problem człowieka w Bordo, to którą wybrać!

Kościół Świętego Piotra (L'eglise Saint Pierre)



Na koniec flamingi i autoportret prowadzącej. Wg niektórych wyglądam tu surowo. Też tak uważacie? 

Nie pokazałam Wam kilku klasyków, ale jeszcze kilka fot mam w zanadrzu. Chcecie czy nie, kolejny wpis będzie!

Ja mieszkałam przy moście Pont de Pierre w mieszkaniu z airbnb i uważam, że to fajna opcja noclegu. Loty można upolować i na weekend romantyczna opcja jak znalazł :)

Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...