wtorek, 24 kwietnia 2018

No to hop do De Hoop...

De Hoop to rezerwat przyrody w RPA.
Nasz kolejny punkt programu w trzytygodniowej wędrówce po tym kraju. 

Po drodze koniecznie chciałam dotrzeć do Przylądka Igielnego, gdzie stykają się Ocean Atlantycki z  Indyjskim, ale...nie dotarliśmy tam w końcu. Powodem był czas, a właściwie jego brak. Obrana droga z Simon's Town miała trwać około 5h, a zboczenie z trasy na w/w przylądek to dodatkowe 2h. Nie mogliśmy sobie na to pozwolić, więc...
tylko pokażę Wam jak wygląda Ocean Indyjski.




 poniżej zaś widok na Przylądek Igielny z daleka i Ocean Atlantycki.
Uwierzcie na słowo, w oceanach nie widać różnicy.


Krajobraz w RPA zmieniał się dość dynamicznie, nawet na naszej trasie, która wiodła przy brzegu oceanów. Ta różnorodność gwarantuje brak nudy i bardzo przypadła nam do gustu.

Po odbiciu od wybrzeża uderzyła nas sucha, stepowa rzeczywistość, mimo wiosny. Niestety RPA boryka się z coraz dłuższymi okresami suszy i obowiązują tam specjalne zasady używania wody. Co można i należy robić w takiej sytuacji?, np. nie spuszczać wody po siusiu za każdym razem, nie brać kąpieli w wannie, a pod prysznicem ustawić miskę i zebraną w ten sposób wodą zaleca się do spłukiwania w/w siuśków lub podlewania kwiatów. Te i im podobne zalecenia to świetny sposób świadomego używania wody także w naszym i Waszym domu, do czego zachęcam.

Wracając do tematu,...stepy i suche, smutne pastwiska z zakurzonymi owcami i strusiami towarzyszyły nam w drodze na równinę, na której położony jest rezerwat De Hoop.



  Obóz główny z domkami dla odwiedzających i restauracją wygląda tak.


 Położony jest nad zbiornikiem wodnym na kształt rzeki, po której można wykupić rejs i obserwować ptaki lub tak jak my iść oznaczonym szlakiem. Nasze dziecko, jak się dwa dni później okazało, właśnie zaczynało mieć ospę wietrzną, więc było bardzo marudne i tylko w wersji na barana dało się coś zrobić :)



 Równinę pokrywał afrykański busz (fynbos), patrz zdjęcie poniżej.


 Noc w takim rezerwacie jest nieziemska. Planowaliśmy wyjść obserwować niebo, ale najzwyklej w świecie powstrzymał mnie strach. Wyszłam więc tylko za próg domku, by spojrzeć w niczym niezakłócone, rozgwieżdżone niebo. Nie delektowałam się nim jednak za długo, bo odgłosy nocy, totalna ciemność i świadomość dzikich, wolno żyjących zwierząt wokół, skutecznie mnie od tego powstrzymały. 

Za to następnego dnia wokół naszego domku przybyło stadko pawianów. WRESZCIE! Nie wolno ich karmić i trzeba zamykać drzwi i okna, żeby nie wtargnęły, ale fajowo było je zobaczyć z tak bliska.




 Rezerwat De Hoop słynie też z wydm, plaży i świetnego punktu do obserwacji wielorybów. Właśnie listopad jest najlepszą do tego porą, ale pierwszego dnia wiatr nie zachęcał ich do wynurzeń, a nas do zbyt długiego pobytu na wydmach i plaży.

Widoki jednak, choć mroczne, były piękne.



 Morale z powodu wielorybów, a właściwie ich braku, nam mocno spadły, ale pod naszym domkiem czekała na nas kolejna niespodzianka. Jakby nigdy nic strusia rodzina pasła nam się pod oknami!




 Potem wyszło i słońce i kolejne pawiany. Wędrowały po całej równinie bez strachu. A to się iskały, a to obiadały tamtejsze wielkie figowe drzewa. Był czad!




 Krajobraz w słońcu zmienił się bardzo na plus,więc wraz z nowym dniem udaliśmy się znowu na wydmy.



 Nasze dziecko uprawiając harce, zjazdy i turlania było przeszczęśliwe. My też, bo wprawdzie z daleka, ale wyskakiwały wielkie wieloryby (obiektyw mam za słaby, więc Wam ich nie pokażę).


 Jak widać, nie tylko Ona bawiła się w piasku przednio.



W drodze powrotnej do obozowiska spotkaliśmy kolejne zwierzęta, masę  pasących się Bonteboków (południowoafrykańskie gazele)




 potem było długo nic


 i na koniec zebry, które ramię w ramię pasły się spokojnie z gazelami.



 Jakby tego było mało, na terenie osady spotkaliśmy jeszcze polnego zająca! Widzicie go?


 Ostatni wieczór pożegnał nas pięknym zachodem słońca


 i następnego ranka wyruszyliśmy w stronę Garden Route, zielonej oazy RPA, w której zakochaliśmy się po uszy!


Do następnego!
W razie pytań, piszcie! Pozdrawiam!

4 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia z ciekawych, egzotycznych miejsc. Dla mnie osoby nie podróżującej duże znaczenie mają podpisy pod zdjęciami (wiem co oglądam). Praktyczne wskazówki jak najbardziej wskazane. Czekam na dalsze fotorelacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że relacja się podoba. Wkrótce kolejne, to na gwarantuję :) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Opad szczęki zaliczony! No i co ja mam rzec na takie plenery... Moje dzieci padłyby w tym miejscu z zachwytu! Raz, że najnowsza miłość to "Król Lew" (i to tuż przed "Lwią Strażą" ;-) ). Dwa moja Córka jest zafascynowana morzem. I to jest komplet ;-) Cudownie tam :-) Chłonę widoki razem z Wami :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywście fascynacja "morzem" jako bezmiarem wody, fal, wiatru, siły i piękna :-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...