środa, 8 sierpnia 2018

Garden Route czyli zielone wybrzeże RPA

Czy takie zielone? Tak, patrząc na tzw. pomiędzy. Czy warte obejrzenia? Zdecydowanie!

Po długiej przerwie od Afryki (skandalicznie długiej) pokażę Wam kilka ujęć tegoż wybrzeża. Ciągnie się od Mossel Bay do Storms River w Tsitsikamma National Park. 
My zobaczyliśmy spory jego kawałek.

Z rezerwatu De Hoop (kliknij w nazwę) ruszyliśmy w kierunku kolejnej destynacji czyli w/w Garden Route.

Po drodze zmuszeni byliśmy zatrzymać się w miasteczku Knysna u bardzo miłego lekarza, który potwierdził bardzo niemiłą diagnozę - ospa wietrzna u naszego dziecka.

Na początku miny nam zrzedły, ale daliśmy radę pokorzystać, ponieważ mieliśmy do czynienia z wersją light.

Zamieszkaliśmy w domku wynajętym z airbnb w wiosce Nature's Valley. Miejsce przepięknie położone. Słońce czy chmury, stopniowo eksplorowaliśmy wybrzeże i okolice. 

Czasami robiliśmy piesze wędrówki,


a  gdy wychodziło słońce, szliśmy na plażę.

Niemal każdego dnia tworzyliśmy monstrualne rysunki na pustych połaciach piasku, spacerowaliśmy i budowaliśmy zamki.


A na koniec słonecznych dni podziwialiśmy zachody słońca.


 Jak dziecię poczuło się lepiej, wyruszyliśmy do Tsitsikamma National Park.
Warto zatrzymać się tam na dłużej niż na jeden dzień. Każdy park narodowy w RPA oferuje różnorodną  bazę noclegów, ten także. I zdecydowanie jest tam co robić.


Jest kilka szlaków do przejścia


 lub plaże do byczenia się.
A oto słynny wiszący most nad Storms River.



 z jednej strony River's Mouth,


 a z drugiej otwarty Ocean Indyjski z wielorybami. Można obserwować je z brzegu (jak widać kiepski obiektyw nie pokazuje wiele :)) lub udać się na wycieczkę kajakami, żeby przyjrzeć się im z bliska!).


Tuż koło naszego domu także było co robić. Kiedy nudziły nam się plaże, robiliśmy piesze szlaki. Jest kilka do wyboru. Każdy znajdzie coś dla siebie. Jeden ruszał z plaży, ...


...potem prowadził przez rzeczkę


i busz, by dojść do


 rzeki Groot River.


W większości jednak spędzaliśmy czas na "naszej plaży" i w jej okolicach,


 gdzie z jednej strony było ujście w/w rzeki


 z malowiniczą Groot River Lagoon,

a z drugiej długa i piękna plaża nad Oceanem Indyjskim.


Godne polecenia w tym regionie jest Birds of Eden z masą gatunków pięknych ptaków. 




I tuż obok Monkyland. Jest to coś na kształt rezerwatu z małpkami z różnych stron świata, które uratowano lub znaleziono i przygarnięto.


Ta z wyprężonym ogonem to np. małpka z Madagaskaru.

Po Nature's Valley wyruszyliśmy na safari i do Addo Elephant National Park, który szczególnie polecam! ..., a o którym napiszę więcej w kolejnym poście!

Tymczasem wracamy do miejscowości Wilderness, która po Addo była naszym następnym punktem wędrówki i która znajduje się na tytułowej Garden Route.

Tak wygląda z  punktu widokowego


Urzekające bez dwóch zdań, ale bardziej turystyczne i mniej dziko położone, niemniej nudy tam nie ma i oko syci.
Z pieszych szlaków polecam Waterfall At End of Giant Kingfisher Trail pod warunkiem, że wybierzecie jego łatwiejszą wersję (po kładce przy rzece). 
My wybraliśmy wersję trudniejszą przez wzgórza i  niestety spotkaliśmy nieprzyjaźnie nastawione pawiany. Okazuje się, że zamieszkują te góry i zdaje się, że byliśmy niemile widzianymi intruzami. Po kilkudziesięciu metrach wędrówki chcieliśmy zawrócić na łatwiejszą szlak, ale ... pawiany nam nie pozwoliły. Przeraźliwymi okrzykami poganiały nas dalej. Byliśmy fest przestraszeni, ale wszystko skończyło się dobrze. W końcu zostawiły nas w spokoju, a my dzięki temu pokonaliśmy szlak z prędkością światła :)

Warto też podjechać kilka kilometrów od Wilderness, na popularny punkt widokowy Map of Africa.
 

Można też wybrać się na rejs statkiem po okolicznej rzece w celu obserwacji ptaków lub po prostu snuć się po plaży :)



W następnym odcinku zwierzęta! Duuużo zwierząt!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...