wtorek, 28 maja 2019

w stronę słońca...Nerja

Przełom października i listopada to tygodniowe ferie w szkole Córki.
Można było je wykorzystać, co uczyniliśmy.
Wyruszyliśmy w stronę słońca na południe Hiszpanii do miejscowości Nerja (godzinę drogi autem od Malagi).

To dobry czas, bo ciepło i mało turystów, także można korzystać z plaż bez tłoku oraz odwiedzać okoliczne miejscowości bez dokuczliwego upału.

NERJA
 to była nasza miejscowość baza, ale nie jedyna  w której byliśmy :)
tuż przy naszym hotelu znajdowały się tęczowe schody, które

 prowadziły na plażę.

Niektórzy korzystali ze słońca nie zawsze schodząc na dół.

Dla tych zaś, którzy wolą opalać się na plażach okoliczne wybrzeże ma dużo do zaoferowania. Można było wybierać plaże wedle gustu,

te mniejsze w centrum

lub te większe
nieco oddalone od miasteczka.

Zabytkowe centrum nieduże, ale pięknie zagospodarowane.


miło było spacerować pośród tamtejszych uliczek

i obserwować toczące się życie

i ludzi

wbiegających mi w kadr!

Najmilej jednak było wracać z centrum do naszego ubocza

na zachody słońca.

Słowo podsumowujące wyjazd to kolonizacja terenów zamieszkałych przez Hiszpanów ludnością napływową z dużą  gotówką.

Nerja jest okropnie opanowana przez ludność z Belgii, Holandii, Niemiec i Anglii. Mają swoje sklepy, restauracje, hotele i gości. Ludność tubylcza zaś pracuje na usługach w/w i ewidentnie została zepchnięta w głąb lądu, dalej od plaż.
Byliśmy w Hiszpanii, a najczęściej słyszanym językiem był język angielski.

Sama miejscowość była ok, ale przez taki obrót sprawy zatraca jakiekolwiek oznaki autentyczności i staje się bezpłciowym lunaparkiem dla masowej turystyki.
 C.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...