Co tu dziś znajdziecie? Moją fascynację fotografią uliczną, czyli próby złapania nieuchwytnego.
Blog zaczyna nieuchronnie ewoluować w stronę fotobloga albo czegoś w tym rodzaju.
Kapryśnie zamieszczane historie opowiedziane przez pryzmat mojego postrzegania rzeczywistości.
Ot i tyle.
***
Ulice Londynu to bajeczne miejsce do fotografowania. Jak każda metropolia oferuje dużo!
Do tego będąc jednym z wieeeeelu turystów (oczywiście każdy z aparatem) nie wzbudzałam wielkich emocji, a i sama nie miałam blokady podglądania otaczającej mnie rzeczywistości. Pstrykałam więc namiętnie.
na ulicach wciąż szusują dostojne "black cabs"
stoją opuszczone i obsiurane czerwone budki telefoniczne
a na chodnikach niezmiennie górują wystawiane na koniec dnia pracy tony śmieci
w piątek po pracy, kto żyw podąża do pubu
albo stoi w magicznych, potwornie długich kolejkach (w owy weekend, nie tylko w piątek, było ich wszędzie od zatrzęsienia, nie wiem czy to norma)
w China town, ... jak to w China town
na placach, jak to na placach, są Ci z komórką i Ci bez
a na koniec trafiłam na fetę z okazji St George's Day, któremu towarzyszyła cicha manifestacja, która przez tę cichość w gwarze zrobiła na mnie ogromne wrażenie
Ot i tyle póki co.
W planach mam więcej, wkrótce się pochwalę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz